Nawłoć – znienawidzona przez botaników, uwielbiana przez pszczoły…
Późne lato i początek jesieni może niektórym kojarzyć się z łanami żółto kwitnących, wysokich roślin, które w wielu miejscach zawładnęły nieużytkami.

Byliny te, sięgające czasem nawet 2 m wysokości to nawłocie, w Polsce reprezentowane głównie przez 3 gatunki: nawłoć pospolitą, późną i kanadyjską. Paradoksalnie to nie nawłoć pospolita, ale kanadyjska jest najpowszechniejsza w naszym kraju; jako kenofit i roślina inwazyjna jest niezwykle niebezpieczna dla rodzimego biotopu, ponieważ błyskawicznie zaczyna w nim dominować, wypierając inne gatunki roślin i tym samym zubożając coraz większe tereny.
Ponieważ jednak zazwyczaj nie wszystko jest białe bądź czarne, tak i na rozpowszechnienie nawłoci kanadyjskiej można spojrzeć choć nieco łaskawszym okiem, zwłaszcza gdy oglądając żółte kwiatostany, dostrzeżemy tysiące pszczelich robotnic zbierających nektar i pyłek.
Miód nawłociowy
Z pracy pszczół w tym okresie powstaje miód nawłociowy: miód ciekawy, smaczny, choć nieco kapryśny. W stanie płynnym jest jasnożółty, słodki z kwaskową nutą i kwiatowym aromacie. Dość szybko krystalizuje, a w krótkim czasie jego konsystencja staje się kremowa i dość gęsta.

Warto przy okazji pamiętać, że:
JESIENNE MIODY LUBIĄ CHŁODY
Dlatego przechowujmy miód nawłociowy w chłodnym miejscu lub w lodówce.
Podsumowując, nie namawiamy do tego, aby sadzić nawłoć, a wręcz uważamy, że należy ją zwalczać wszelkimi możliwymi sposobami.
Natomiast, jeżeli jednak już rośnie w okolicy i nasze pszczoły napracowały się, aby nazbierać z tych roślin pyłek i nektar, to nie pozostaje nam nic innego, jak rozkoszować się smakiem miodu nawłociowego i korzystać z jego dobroczynnych właściwości.